poniedziałek, 22 grudnia 2014

9

Dopiero po chwili zdał sobie sprawę że tylko stoi i przygląda się ciału chłopaka.Wyglądał jak martwy.Blada skóra,kropelki potu na czole,usta sine,prawie całe pomarszczone przez brak nawilżenia,włosy roztrzepane do okoła głowy ,zamknięte oczy i te przeraźliwie cienie pod nimi.Radość z zobaczenia żywego chłopca szybko minęła zamieniając się w strach.Stan Harrego był okropny,miał wrażenie że chłopak rozsypie się przy najzwyklejszym dotyku.
-Nie wiem czy mogę coś zrobić-powiedział Snape spokojnym głosem bez emocji mimo że w środku aż drżał z przerażenia-jeśli chcesz możemy spróbować ale musi być tu Czarny Pan-dodał po chwili namysłu
 -żaden problem,już go wołam-odpowiedziała Nicola po czym ruszyła biegiem do sypialni Toma.Zamknięte.Zaczęła dobijać się do drzwi i wołać go po imieniu.W końcu wrota zostały otworzone a przez nie wyszedł zaspany Voldemort
 -czego-warknął nieprzyjemnie
 -Tom,błagam musisz mi pomóc-zaczęła dramatycznym głosem nie mogąc powstrzymać się przed drobnym żartem-siedziałam w pokoju i czytałam yaoi a tam...tam-przerwała odwracając głowę by ukryć uśmiech.Kiedy się opanowała spojrzała na mężczyznę który sprawiał wrażenie zmartwionego i ciekawego-tam Bella wraz ,z tym obrzydliwym szczurem razem...agh,nie każ mi tego mówić-dokończyła błagalnym szeptem .Wyraz twarzy Voldemorta zmienił się na wściekły i obrzydzony przez co dziewczyna parsknęła-dobra a teraz tak na poważnie,jesteś potrzebny u Harrego ,tylko proszę nie bądź na mnie zły,wypuściłam Snape'a,mówi że chce pomóc,Zrozum ja nie mogę patrzeć jak Harry umiera,myślisz że tego nie widzę?Nawet go nie znam ale od razu widać że dużo przeżył ,i co?Ma se po prostu wygitować czy jak?Nie pozwolę na to-powiedziała stanowczo. Voldemort westchnął tylko po czym ruszył za dziewczyną do pokoju chłopaka .Problem w tym że go tam nie było.Ani Snape'a.Dziewczyna przełknęła głośno slinę po czym zrozpaczonym wzrokiem spojrzała na Toma
 -Przepraszam-następnie spuściła głowę odwróciła się i odeszła by nie pokazać jak po policzkach płyną łzy.Zawiodła.

środa, 17 grudnia 2014

W świecie węży-4

Spojrzał na ludzi znajdujących się w sali.Kochał mieć nad nimi władze,mając ją wiedział że jest kimś,że są ludzie którzy go potrzebują,którzy bez niego są nikim.
 -Severusie,potrzebna mi będzie twoja pomoc,Lucjuszu,chce widzieć twojego syna jutro wieczorem,Bella,zbierz najlepszych łamaczy zaklęć spotkamy się za chwilę w sali ważnych spotkań,cała reszta -przerwał patrząc na swoich poddanych-zrobicie atak na Little Winhing,gdy pojawią się aurorzy lub członkowie zakonu za wszelką cenę macie odciągnąć ich uwagę od Belli,nie chce bez sensownych śmierci,po prostu szybka akcja i powrót na znak Belli,zrozumiano?-zapytał po czym przywołał do siebie Severusa-potrzebuje dużej dawki eliksirów leczniczych,nawet nie próbuj ich osłabiać bo zginiesz,wiem o twojej zdradzie ,jedno słowo Dumbledeor'owi a znajdę cię wszędzie rozumiesz?-spojrzał na bladego mężczyznę -na co czekasz?Bella,zapraszam-zawołał kobietę i nie czekając na nią poszedł do sali.
 ***
 W tym dniu ochronne zaklęcia Privet Drive 4 runęły zostając tylko nic nie wartym wspomnieniem
 ***
 29.11.2014r-jeden z najbardziej okropnych ataków śmierciożerców odkąd tylko pamiętam.Zginęło setki ludzi ,większości nawet nie da się rozpoznać po widoku zmasakrowanych ciał.Wszystkie szczątki zostały zebrane w jednym miejscu tworząc scenę niczym z Horroru.Ten-Którego-Imienia nie wolno wymawiac staje się coraz brutalniejszy,czarodzieje,nadchodzi wojna ,czuć ją ,nie możemy się poddać!Musimy być silni!Dumbledeor obiecał oddać nam Złotego Chłopca do pomocy,jeszcze mamy szansę,a ja zrobię wszystko by strona dobra wygrała.Pisała dla was Rita Sketter.
 ***
 Voldemort nie skrywał nawet swojego złego humoru.Jak śmią tak łżeć!Śmierciożercy nie zabili nikogo!To wszystm wina zakonu.Myślą że zabijając mugoli i nie kiedy swoich ukażą się w świetle tych lepszych ?Że wszyscy uwieżą w ich "dobre chęci"?Żałosne.Już od kilku lat Dumbledeor zabija niewinnych ludzi łząc że to jego robota.Stary głupiec.
***
 Poczuł dłonie masujące jego klatkę piersiową powoli sunące w dół.Udawał że śpi ale czując śliski palec wsuwający się pomiędzy pośladki nie wytrzymał I zerwał się do ucieczki.Tyłek bolał okropnie a on nie zrobił nawet dwóch kroków a już leżał na podłodze ze łzami w oczach.Nie wiedział nawet kiedy z powrotem znalazł się na łóżku
 -Obudziłeś się Harry ?-usłyszał znajomy głos, otworzył oczy a nad sobą zobaczył kogoś kogo miał nadzieję nigdy w życiu już nie zobaczyć

sobota, 29 listopada 2014

Pomocy!

Co do opowiadań ,nie wiem czy jest sens w dalszym pisaniu.Nie chodzi tu o brak komentarzy czy obserwatorów tylko o to że coś jest nie tak.Tak jak zauważyliście brakuje przerw po znakach co naprawdę utrudnia czytanie wam,a mi pisanie .Nie wiem jak to naprawić ,próbowałem już wielu rzeczy ale jak widać na nic.Jeśli wiecie jak to naprawić byłbym wdzięczny za powiadomienie mnie o tym.Wasz Nicolas

W Świecie węży -3

Słowa opuściły usta tak samo jak zielony promień rękę.Patrzył obojętnie na opadające martwe ciało by po chwili samemu paść nieprzytomnym. ***
 -Severusie,jesteś potrzebny-powiedziała głowa Dumbledeora wystająca z kominka
 -czyżby znowu bachor Pottera?-westchnął zrezygnowany-zaraz będę -oznajmił po czym płynnym ruchem odwrócił się i wyszedł z komnaty. -guma balonowa-wypowiedział hasło do gabinetu dyrektora w myślach klnąc na czym świat stoi.
-Harry zniknął-powiedział na wstępie wielbiciel dropsów -nigdzie nie mogę go znaleźć,rdzeń magiczny nie odpowiada,wiesz co to znaczy?-po chwili wytłumaczył-są tylko trzy możliwości ,pierwsza,to zmiana rdzenia magicznego przez czarną magię co możemy wykluczyć ponieważ różdżka Harrego była u jego wujostwa ,a nawet jeśli użył by innej ministerstwo by mnie o tym poinformowało -przerwał-cytrynowego dropsa?-zapytał wkładając jednego do buzi
 -Och,oczywiście Albusie,nie ma to jak cukierki w ważnych sytuacjach ,czy mógł byś kontynuować?-zapytał z niecierpliwością
 -Oczywiście Severusie.Drugą możliwością jest śmierć.Chyba nie muszę tłumaczyć na czym ona polega.Jest jeszcze jedna możliwość.Mógł zostać porwany przez Voldemorta,a jego bariery ochronne zatuszowały jego obecność
-i co ja mam do -przerwał łapiąc się za naznaczone ramię.Spojrzał na dyrektora a w jego oczach zobaczył to samo co właśnie czuł.Strach. ***
 -Tom,Harry ma kłopoty,on jesssst nieprzytomny -wysyczała Nagini wpełzając do jego pokoju
-sssskąd o tym wiesssz moja droga?-zapytał ciekawy
 -byłam tam panie,mussssimy mu pomóc -odpowiedziała
 -W takim razie prowadź-uśmiechnął się.Już po chwili znalazł się przed domem jakiegoś mugola.Wszedł do środka kierując się za wężem.Widok jaki zastał zmroził mu krew w żyłach.Łóżko całe z krwi i nasienia,obok trup a na ziemi ,nieprzytomne ciało Złotego chłopca.Wziął go na ręce i teleportował się do własnych komnat.Położył chłopaka na łóżku po czym zszedł do głównej sali.Wezwał swoich ludzi.
 LUDZIE,KOSMICI,NAWET ZWIERZĘTA JEŚLI TO CZYTACIE,OD TERAZ ROZDZIAŁY BĘDĄ DODAWANE GDY BĘDZIE CO NAJMNIEJ 5KOMENTARZY ,DZIĘKI TEMU BĘDĘ MIAŁ CZAS NA PISANIE A WY NA,COKOLWIEK TAM CHCECIE .DZIĘKUJĘ ZA UWAGĘ,WASZ NICOLAS

niedziela, 23 listopada 2014

8

Harry nie budził się przez kolejne dni.Nicola co dzień odwiedzała go by sprawdzić jego stan.Severus aktualnie siedział w jednym z pokoi zamknięty niemal każdym możliwym zaklęciem.Tom widząc że Harry nie chce jego śmierci odpuścił mu ale wolał go przy sobie zatrzymać aż do wyzdrowienia chłopaka.Mistrz eliksirów odmówił pomocy.Gdyby tylko wiedział kto chowa się za tym przebraniem.Ale Riddle obiecał.Nie wyjawi nikomu bez zgody Harrego a patrząc na pogarszający się stan chłopaka nie otrzyma jej za szybko.Magia chłopaka szalała,wpadł w ciężki stan śpiączki.Tom wiedział że chłopak długo nie pociągnie a nie chciał by stał się roślinką.Nie mówił Nicoli o jego stanie zbyt wiele.Przeważnie zbywał ją mówiąc "jest coraz lepiej" "niedługo się obudzi"lub "wszystko jest w porządku".Ale ona nie była głupia,widziała jak stan chłopaka z dnia na dzień jest coraz gorsza.W nocy gdy była pewna ze Voldemort śpi wyszła z pokoju kierując się do zamkniętego pokoju.
 -słyszy mnie pan?-zapytała dość głośno stojąc przed drzwiami.Odpowiedziała jej cisza
-Harry to mój przyjaciel-powiedziała z nadzieją
 -Harry Potter nie żyje ,chyba że chodzi ci o tego kretyna,nadal śpi?-zapytał z ironią nauczyciel Hogwartu
 -a jednak mnie słyszysz-uśmiechnęła się słysząc prychnięcie.Usiadła pod drzwiami i oparła głowę o kolana-to zabawne że ktoś taki jak ty jeszcze się nie skapnął,widać makijaż był bardzo przekonujący.Więc wytłumaczę to najlepiej jak potrafię.Harry mnie zabije jak się dowie ale nie pozwolę by tak szybko sobie odszedł.Harry Potter i Harry który cię zasłonił to jedną i ta sama osoba!-wyznała.Przez chwilę panowała cisza i kiedy już chciała odejść usłyszała
 -Skąd mogę wiedzieć że nie kłamiesz?-zapytał
 -pokaże ci-odpowiedziała czując nadzieję na uratowanie dopiero co poznanego chłopaka
 -więc wypuść mnie stąd-zaproponował
 -tylko jest mały problem,choć nie,to całkiem spory problem-zastanowiła się-jestem mugolem-dodała dla jasności
 -Co?!-usłyszała zaskoczony krzyk przez co zachichotała -tak,jestem nie magiczna a mam władze większą niż inni jego słudzy ,więc nie powinno cię dziwić że Harry też może tu być-powiedziała
 -dobra,odsuń się od drzwi-usłyszała co też zrobiła.Po chwili zostały one wywarzone.Dziewczyna spojrzała na Snape'a po czym zaczęła się głośno śmiać
 -jezu Tom ,jesteś taki głupi-powiedziała kiedy już się uspokoiła-niech pan idzie za mną-uśmiechnęła się do mężczyzny po czym zaprowadziła go do Harrego.Kiedy tylko Snape zobaczył chłopaka wiedział że dziewczyna nie kłamała.Na łóżku leżał TEN Harry Potter.

czwartek, 20 listopada 2014

W Świecie węży -2

Harry obudził się w czymś miękkim ale było mu zimno.Chciał się przykryć ale poczuł że nie może ruszać rękoma.Niechętnie otworzył oczy i omal nie krzyknął widząc siebie nagiego we krwi przywiązanego do łóżka.Obok siebie słyszał lekkie chrapanie co przypomniało mu gdzie się znajduje.Do oczu napłynęły mu łzy ale nie pozwolił im popłynąć.Będzie silny,pokaże innym że potrafi.Mogą się już porzegnać ze swoim Złotym Chłopcem,Wybawicielem Czarodziejskiego Świata.Bo niby czemu on ma pomagać innym skoro inni nie pomogą jemu?Musiał się z tąd wydostać. -hej,wstałeś już?-usłyszał głos obok -może powtórka?-dodał ten sam głos.Chyba zemdlał .Po chwili znalazł się w lochach.Zrozumiał że to kolejna wizja.Voldemort stał przed martwym ciałem jakiegoś czarodzieja i uśmiechał się szyderczo. -Nagini,moja droga przetnij te sznury.Sądzę że nie będą nam już potrzebne.-powiedział a wąż zatopił swoje kły w sznurze który opadł na ziemię razem z trupem.Och Nagini żebyś mi też tak pomogła-szepnął a wąż poderwał głowę w jego stronę. -tak panie,co tylko chcessssz-zasyczał wąż a cela zawirowała z powrotem ukazując pokój.Kiedy tak o tym pomyślał to siedzenie u samego Voldemorta wydawało się być lepszym pomysłem.Poczuł dłonie na swojej klatce piersiowej przesuwające się w stronę krocza.Jęknął z bezsilności.W tej samej chwili do pokoju wpełz wąż.Nagini-stwierdził zaskoczony.Usłyszał tylko wrzask i ręce go puściły.Poczuł jak więzy rozluźniają się więc szybko skorzystał z okazji i uwolnił dłonie a zaraz po nich nogi.Wstał krzywiąc się z bólu i szybko zabrał ubranie. -Nagini zossstań tu z nim-wysyczał i szybko udał się w poszukiwaniu łazienki.Znalazł ja po jakiś pięciu minutach ,wziął prysznic by zmyc z siebie brud.Skąd wziął się ten wąż?Nie wiedział ale nie narzekał póki żył.Chociaż równie dobrze mógł go ktoś już zabić.Nawet woda nie potrafiła oczyścić jego dumy.Albo chociaż tego co z niej zostało.Czuł się pusty ,nie warty nawet jednego knuta.A ludzie wierzą że pokona Voldemorta choć ze zwykłym mugolem sobie nie radzi.Westchnął cicho i skierował kulawe kroki do sypialni tego..tego gwałciciela.Wąż wciąż tam był .To dodało mu trochę odwagi.Nie miał pewności że mu się uda ale chciał spróbować.podniósł rękę i wskazał ją na wystraszonego mugola.Zamknął powieki a usta wyszeptały cicho -Avada Kedavra Mam nadzieję na komentarze :D Pozdrawiam,Nicolas

poniedziałek, 17 listopada 2014

W Świecie Węży-1

Stare opowiadanie mojego autorstwa,jaki paring?zobaczy się.NIe zawieszam tamtego więc nie martwcie się.Liczę na komentarze Podwórko na Privet Drive było nie naturalnie ciche.Zawsze o tej porze dnia słychać było Dudleya rozmawiającego ze swoją bandą.W tej chwili ciotka wraz z wujkiem oglądaliby wiadomości w telewizji a Harry robiłby obiad.Ale dziś było inaczej.Nie było ani Dudleya,ani ciotki,ani wuja,za to Harry siedział zamknięty w pokoju od samego ranka.Nie przeszkadzało mu to,wręcz przeciwnie.Nie obchodził go głód,przyzwyczaił się do niego.Był mu tak samo bliski jak pająki które zamieszkiwały ten pokój.Hedwiga i reszta jego rzeczy została zamknięta.Nie przejął się tym.Do tego także już przywyknął.Jedyne co go zawsze martwiło to różdżka.Bez niej czuł się nagi,bezbronny i śmieszny.Wolałby mieć ją ze sobą.Z dołu dobiegł go dźwięk zamykanych drzwi.No to było by na tyle jego wolności -pomyślał kiedy jego drzwi się otworzyły -chłopcze możesz skorzystać z toalety,masz być czysty i gotowy ,za 10 minut widzę cię na dole -krzyknęła ciotka Petunia schodząc już po schodach -też się cieszę że cię widzę ciociu -szepnął cicho-wszystkiego najlepszego Harry-dodał z smutnym uśmiechem.Zrobił tak jak mu kazano.Wziął szybki prysznic umył zęby i wyszedł.Na dole była ciotka ,wujek i jeszcze jakiś mężczyzna którego Harry nie znał. -już jesteś chłopcze-stwierdził chłodno wuj-poznaj mojego przyjaciela .To jest Mimol Denesai.Wyprowadza się więc zaproponowałem mu że pomorzesz w pakowaniu i takie tam-wytłumaczył wuj -czy możemy już jechać ?Niecierpliwie się -powiedział mężczyzna z szerokim uśmiechem na twarzy przez co wuj się skrzywił i pogonił Harrego do samochodu gościa.Jechali już jakiś czas kiedy mężczyzna zapytał -jak się nazywasz? -Harry-burknął chłopak zatopiony w własnych myślach.Dziwił go fakt że wuj chciał się ich tak szybko pozbyć mimo że twierdził iż to jego przyjaciel. -piękne imię-stwierdził facet a Harry już więcej się nie odezwał.Zatrzymali się przed pięknym rodzinnym domkiem.W około niego był ogród a pod płotem widniały sadzonki owocowych drzew. -nie rozumiem dlaczego pan chce się stąd wyprowadzić-powiedział Harry -mam wspaniałą ofertę pracy gdzie indziej -uciął krótko mężczyzna -na górze ,po schodach i drógie drzwi na prawo ,znajdziesz kilka walizek -oznajmił facet.Harry wszedł do wskazanego pokoju i uśmiechnął się.Ściany były koloru czerwieni a podłoga miała złote kafelki.Na środku obok wielkiego okna stało łóżko z zasłonami.Jak w gryfindorze-pomyślał ale zaraz zauważył że brak walizek .Już pomyślał że pomylił pokoje kiedy został brutalnie popchnięty i przyszpilony do łóżka -niech mnie pan puści-krzyknął przerażony -oj Harry -szepnął mu mężczyzna na ucho przez co chłopak się skrzywił-ciotka z wujem cię sprzedali-powiedział a Harry zamarł.Sprzedali?Sprzedali!!!A gdzie zakon?,Czy nie mieli być na straży ?Zostawili go.Czuł się jak idiota.Wmawiano mu jaki to on jest ważny a kiedy potrzebuje pomocy ,nie ma nikogo.Mężczyzna zaczął go rozbierać ale chłopak nie zwrócił na to nawet uwagi pogrążony w własnych myślach.Był już nagi o czym nawet nie wiedział do czasu aż mężczyzna nie wszedł w niego.Wrzasnął z bólu a po jego bladych policzkach poleciały łzy.Harry dopiero teraz czuł się taki samotny ,uczucie zdrady przez osoby które uważał że kocha bolało bardziej niż cokolwiek innego.Facet nie zwracał uwagi na pomału mdlejącego chłopaka i wchodził do samego końca.Kiedy doszedł chłopak był już nie przytomny , nawet na niego nie spojrzał a gdyby to zrobił zobaczył by jak na jego prawym boku pojawia się czarny wąż.

poniedziałek, 10 listopada 2014

Uwaga!!!

Nie nie zamierzam usunąc tego bloga,w odpowiednim czasie będe kontynuowac opowiadanie a tym czasem zapraszam na [Link].Pozdrawiam ,wasz Nicolas :D

sobota, 8 listopada 2014

Zawieszenie

Z przykrością stwierdzam że opowiadanie zostaje przerwane.Nie widzę sensu pisania go dla nikogo a jakoś komentarzy i obserwatorów brak.Nie usuwam jednak tego bloga z nadzieją że kiedyś ,ktoś go odwiedzi a gdy będzie już wystarczająco dużo ktośów ,opowiadanie ruszy dalej.Jeszcze raz Gome :(

czwartek, 9 października 2014

7

Obudził się w pełni wypoczęty i zadowolony.Nawet spanie w Hogwarcie nie sprawiało takiej przyjemności i wygody jak ta tutaj.Otworzył leniwie oczy rozglądając się po pokoju.Wspomnienia wczorajszego dnia powróciły przez co podniósł kąciki ust.Jego bezmyślność nie zna granic.Ale nie żałował tego.Snape będzie miał spokój a on nie musi martwić się że wszędzie czeka go śmierć.Jedyne na co teraz musi czekać to na doskonały plan zemsty.Jego rozmyślania przerwał odgłos otwieranych drzwi .Do jego pokoju weszła młoda na oko 15,16 letnia dziewczyna o czarnych włosach i dużych kocich oczach.Pasowało to idealnie do wystających uszek i puszystego ogona idealnie przypominającego młodego kotka.Dziewczyna uśmiechnęła się ukazując nie całkiem proste ale zadbane ząbki które tylko dodawały jej uroku i tajemniczości.Ubrana była w skórzane czarne spodnie ,tego samego koloru koszulkę z mnóstwem ostrych ćwieków i wysokie glany.
-Nicola jestem ,ty pewnie Harry.Tom wiele o tobie mówił lecz nie spodziewałam się że cię tu zobaczę...no może martwego tak ale sam rozumiesz.Przyniosłam śniadanie i coś do przebrania ,wstąpię później jak rozmówię się z Tomem.-powiedziała i podała na stolik ładnie ułożone ciuchy a obok herbatę z kanapkami.
-Jesteś kotołakiem?-zapytał Harry zaciekawiony
-Nie koniecznie,jestem mugolem-wyznała sprawiając zdziwienie i zdezorientowanie na twarzy chłopaka-te dodatki to mój nieudany eliksir.Nie pozwalają mi ich robić ale wiesz jak to jest.No więc chciałam stać się animagiem kotem ale coś schrzaniłam....-zakończyła
-mam jeszcze jedno pytanie,czy Tom o którym mówisz to Voldemort ?I co tu robisz skoro jesteś niemagiczna?-zapytał
-pierwsze pytanie:tak,drugie :opowiem jutro a teraz wybacz..-powiedziała po czym odwróciła się ukazując ciemnozieloną pelerynę i wyszła
*****
Spojrzał po raz kolejny na mapę i uśmiechnął się wrednie widząc zaznaczony już punkt.Jego następna wojna,albo raczej krwawa rzeź rozegra się właśnie tam.Usłyszał głośne pukanie do drzwi i warknął niezadowolony.Przybrał surowy wyraz twarzy który złagodniał gdy tylko zobaczył kto go nie pokoi.Dopiero po chwili zdał sobie sprawę z kocich dodatków
-Nie usunę ci tego-zastrzegł
-nikt cie o to nie prosi,wyglądam w nich uroczo a teraz do rzeczy.Jaki zysk masz w żywym Harrym?-zapytała Nicola
-A ty skąd..?A!Zgredek,zapomniałem że z niego taka papla.Zysku może i nie mam ,nie będe go zmuszać do tej wojny ,jak się dowiedziałem i tak wiele przeszedł i tylko Snape mu pomógł.Ale zemstę to i tak zrealizuję,a Harry mi w tym pomoże-wytłumaczył Voldemort.
-popierdolony tuman-warknęła dziewczyna i zawróciła kierując się z powrotem do pokoju chłopaka.
*****
-Chory,pojebany debil-krzyknęła dziewczyna wchodząc do pokoju Harrego.Ten spojrzał na nią zdziwiony a ona jakby nigdy nic kontynuowała-tylko on może być na tyle głupi by nazywać się Czarnym Panem.Czemu nie od razu murzyn?Mama go nie kochała czy jak?
-mówisz o Riddlu?-przerwał jej Harry
-a znasz jeszcze jednego tak popierdolonego debila?-zapytała dziewczyna a chłopak zamarł widząc Voldemorta za Nicolą
-naprawdę tak uważasz? -zapytał groźnie po czym pchnął dziewczynę na ścianę przypierając ją własnym ciałem-przeproś
-ehh,spierdalaj cuchnąca bulwo!-pisnęła roześmiana a Harry patrzał na to przedstawienie zdziwiony 
-Cuchnąca!?Niedawno brałem prysznic!-żachnął się Tom
-kurcze!-warknęła dziewczyna-przepraszam za mówienie prawdy.-cmoknęła go w policzek-a teraz Won ode mnie psychopato-krzyknęła.
-niech ci będzie.Harry Severus będzie dziś na zebraniu postaram się dać mu trochę czasu-powiedział Voldemort
-a czy on wie że Harruś żyje?-zapytała dziewczyna
-jeszcze nie-odparł Tom
-to plan jest taki...
*****
-Moi drodzy poddani ,na początek pragnę przedstawić wam moich towarzyszy.Nicola-wskazał dziewczyną w długim ciemnym płaszczu-oraz Harrego-tym razem dłoń skierował na postać w kącie ubraną całą na czarno z długimi do pasa czarno-brązowymi włosami-ale to nie jest teraz takie ważne ...mam małą niespodziankę a konkretniej POTTER!-ryknął a do sali weszło dwoje śmierciożerców wleczących za sobą chłopca gryffindoru -czas skończyć tą zabawę raz porządnie.Avada..
-stój!Jestem szpiegiem ,mnie zabij nie jego-krzyknął Snape wstając od stołu.Voldemort niczym nie zrażony wskazał różdżką na chłopaka ledwo trzymającego się na nogach
-Avada Kedavra!-szepnął a ciało chłopaka opadło martwe na ziemię -a ty mój ukochany-tu wskazał na Severusa z rozpaczonym wyrazem twarzy-Cruccio!-krzyknął ale czerwony promień zamiast w mężczyznę uderzył w czarną postać która zasłoniła go własnym ciałem.Zmęczony i wciąż obolały Harry osunął się na ziemię nieprzytomny

sobota, 6 września 2014

6

Wybaczcie ale szkoła i te sprawy,nie miałam czasu ale już jestem i zapraszam na część 6

*****
Podniósł głowę i zmarkotniał jeszcze bardziej.
-no dalej śmiej się!Wielki Harry Potter płacze-krzyknął chłopak 
-no wiesz Potter?Taki wielki to ty nie jesteś,nawet szlama cie przewyższa -zażartował Malfoy ale po chwili spoważniał-wiem że nie masz o mnie najlepszego zdania ale musisz stąd uciekać,za chwilę ma tu być mój ojciec z kilkoma śmierciojadami jeżeli cię tu zobaczą to już po tobie!-wyjaśnił lekko zdenerwowany blondyn
-to co ty tu robisz?Dołączysz do nich?-zakpił Harry nawet się nie ruszając
-dla twojej wiadomości Potter jestem po stronie Czarnego pana od początku wakacji,i ciesz się że to mnie wyznaczyli na oczyszczenie terenu bo było by po tobie a teraz zmiataj-zniecierpliwił się arystokrata słysząc kroki
-nie potrzebuję twojej litości Malfoy,czy to nie ty zawsze chciałeś oddać mnie czarnemu panu?Byłbyś kimś co?Złapać złotego chłopca no dalej,albo ty to zrobisz albo zaraz twój olczulek ,i tak miałem sprawę do Voldemorta-powiedział spokojnie Harry w myślach wymyślając plan.
-Pott-zaczął Malfoy ale nie skończył tylko rzucił na chłopaka zaklęci-ojcze ,potrzebuję pilnie skontaktować się z czarnym panem-powiedział poważnym tonem do osób wyłaniających się z lasu.Wszystkie zamaskowane postacie spojrzały na zawiązanego chłopaka pod stopami młodego Malfoya i zaniemówili.Pierwszy otrząsnął się Lucjusz i kiwając głową rzucił synowi pierścionek.-dziękuje ojcze-rzekł jeszcze arystokrata po czym łapiąc Harrego za ramię przeniósł się do kwatery głównej Czarnego Pana.-abyś tego nie żałował Potter-szepnął jeszcze i pchnął największe drzwi wchodząc do ciemnej sali.
-nie będę Malfoy,dzięki-odpowiedział Harry.W tamtym momencie drzwi otworzyły się po raz kolejny a do środka wszedł sam Voldemort
-och,więc Lucjusz nie kłamał-zaczął przyglądając się gościom -będzie z ciebie dumny Draco,jak go znalazłeś-zapytał spokojnie chodź w środku gotował się z ciekawości
-to nie było trudne panie,był na miejscu spotkania i płakał-uśmiechnął się szyderczo Malfoy
-och,a dlaczego nasz złoty chłopiec płakał-zastanowił się Voldemort nie oczekując odpowiedzi przez co się zdziwił
-Tak jest Tom kiedy okazuje się że świat w którym żyłeś jest ustawiony a ty jesteś tylko marionetką -szepnął cicho Harry ale mimo wszystko Czarny Pan to usłyszał
-Dziękuje Draco ,mógłbyś zostawić nas samych?-to nie była prośba tylko rozkaz który Malfoy od razu wypełnił.Voldemort szepnął coś pod nosem i Harry po chwili był wolny
-Herbaty?-zakpił 
-oczywiście,dwie łyżeczki cukru-odpowiedział spokojnie Harry otrzepując ubranie.Powiedział to żartobliwie więc zdziwił się gdy wcześniej wspomniana herbata pojawiła się obok niego-dziękuje-powiedział
-a teraz szczerze Potter,czego chcesz że dałeś się złapać?-zapytał Voldemort
-a skąd pomysł że się dałem?-odpowiedział pytaniem na pytanie chłopak
-nie żartuj sobie,skoro ja nie dałem rady cię złapać to nie sądzę by Draco potrafił-odpowiedział
-Zabij mnie-odpowiedział spokojnie Harry.Tylko tego był pewny,wiedział że śmierć będzie jak ucieczka ale on właśnie tego potrzebował 
-oh,oczywiście tak zrobię ale najpierw podaj mi powody tej załamki,co ci szkodzi?I tak zginiesz-powiedział Czarny Pan.Harry przemyślał to i stwierdzając że nie ma nic do stracenia opowiedział.Powiedział wszystko co się stało pomijając że pomógł mu Snape.Nie chciał go w to mieszać po tym jak mu pomógł.Voldemort był dobrym słuchaczem.Ani razu mu nie przerwał i wydawał się być złym kiedy opowiadał o gwałcie i zdradzie przyjaciół kiedy skończył jego policzki były mokre ale Tom nic na to nie powiedział i ku zdumieniu Harrego przytulił go do siebie.
-Zmieniłem zdanie,nie zabiję cię ale twojego wuja tak .-powiedział mu cicho
-d-dlaczego?!-spanikował Harry.Chciał śmierci i nawet ona go już nie chce?
-pozwól że ci coś opowiem.Zanim trafiłem do Hogwartu moim domem był sierociniec.Musiałem robić wszystko za innych ,myć naczynia sprzątać a tylko dlatego że byłem słaby.Raz poznałem tam przyjaciela.Był ode mnie starszy o 4 lata ale dbał o mnie.Jak się okazało miał z tego zysk.Raz przyszedł do mnie z swoim starszym bratem.Zgwałcili mnie kiedy miałem 10 lat a ja nie miałem jak się bronić.To stąd wzięła się moja nienawiść do mugoli.A słysząc twoją opowieść pogłębia się jeszcze bardziej-powiedział w skrócie.To miało sens.Nie zabił się ale pragnął zemsty.Dlaczego o tym nie pomyślał?!To idealne rozwiązanie
-dziękuje,ymm jeśli nie masz nic przeciwko to chciałbym już iść,Snape się będzie martwił-wypaliłem 
-Snape?A co on ma z tym wspólnego-zaciekawił się Voldemort
-ymm,on,pomógł mi się pozbierać-przyznał Harry
-w takim razie przywołam go.Nie puszcze cię z tąd,za dużo wiesz ale zabić też cie nie zamierzam.Możesz tu zamieszkać,a potem pomyślimy

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

5

-Przyniosłem od twojego wujostwa twoje rzeczy i kupiłem kilka ubrań.Tamte były raczej nieodpowiednie dla ciebie-powiedział Snape kiedy szykowali się do wizyzty na ulicę pokątną.Harry odebrał rzeczy i zdecydował się na czarne biodrówki i zieloną koszule z długimi rękawami
-dziękuje-powiedział chłopak i zdecydował się jeszcze na pelerynę niewidkę.
-Pójdziemy 10 minut wcześniej,muszę się z kimś spotkać -oznajmił nauczyciel wychodząc z łazienki.Harry był pod wrażeniem.W jednej chwili wrócił dawny Snape,z tłustymi włosami i czarną szatą
-nie pasuje panu taki strój,bez tego wygląda pan lepiej-powiedział i zarumienił się słysząc dwuznaczność-znaczy się,nie w innych ciuchach-poprawił się czerwony na twarzy.
-Jesteś już gotowy?-zapytał a Harry pokiwał głową -no to chodźmy -powiedział-załóż pelerynę,Dumbledeor nie wie że jesteś u mnie-poinformował mnie Snape i ruszył w stronę kominka-ty pierwszy,wiesz gdzie sie spotykamy-Harry kiwnął głową i wziął garstkę proszku Fiuu po czym wyladował w dziurawym kotle.Chwile po nim zobaczył nauczyciela więc dał znak że jest i ruszył w stronę umówionego miejsca .Już z daleka zobaczył przyjaciół ale nie ściągnął peleryny chcąc im zrobić niespodziankę.Kiedy podszedł bliżej usłyszał ich rozmowę
-Ale jesteś pewna?-zapytał Ron
-tak,Dumbledeor dowiedział się o liście do nas i sprawdził co u Harrego ale powiedział że jego wujostwo twierdzi że nie ma go ich od początku wakacji-wyjaśniła dziewczyna
-wiedziałem że dołączy do tego-którego-imienia-nie-wolno-wymawiać.Ale patrz na to z innej strony,nie musimy już udawać że sie z nim przyjaźnimy-uśmiechnął się Ron a Harry zamarł
-masz rację ale co z pieniędzmi,jeśli naprawę jest po stronie zła to plan Dumbledeora nie wypali.Nie poślubi Ginny a pieniądze nie trafią do nas-zirytowała sie dziewczyna a Harry zauważył że po jego policzkach płyną łzy.Odwrócił się od nich i biegiem rzucił przed siebie.Usiadł pod starym budynkiem i zdjął pelerynę.Nie powstrzymywał płaczu.I tak go nikt nie widział.Jak mogli,zdradzili go,nie lubią go,zależy im tylko na pieniądzach.To tak boli.Cały ten czas,udawali.Jego dobry humor pękł jak bańka mydlana.Rozpłakał się jeszcze bardziej
-Potter?

4

Kiedy Harry wstał nie mógł powstrzymać uśmiechu cisnącego mu się na usta.Dziś spotka przyjaciół.Tak bardzo za nimi tęsknił przez ten czas.Uradowany zszedł na dół i ze zdziwieniem przyglądał się śpiącemu nauczycielowi.Jego włosy rozrzucone były dookoła głowy tworząc coś na wzór mrocznej aury.Twarz była rozluźniona i co dla chłopaka było dziwne jeszcze bledsza niż zwykle.Zmarszczki były,no właśnie ,problem w tym że wcale ich nie było a Harry mógłby przysiąść że mistrz eliksirów miał ich wiele.Z pod koca wystawała dobrze umięśniona klatka piersiowa i połowa bokserek.Chłopak uśmiechnął się.Snape był dla niego zawsze wredny ale mimo wszystko ciągle go chroni.Nikt inny nie zadaje sobie tyle trudu co on.Harry wbiegł szybko do swojego pokoju zabrał z niej kołdrę i poduszkę i podszedł do profesora.Delikatnie by go nie obudzić wsunął mu poduszkę pod głowę i zabierając krótki koc przykrył kołdrą.Spanie na kanapie musiało być dla Snape'a niewygodne a łóżko oddał jemu.Harry skierował się do kuchni i z ciągłym uśmiechem na twarzy zabrał się za przygotowywanie śniadania.Ze zdziwieniem odkrył że jest dopiero 6 rano co go tylko bardziej ucieszyło dając większą możliwość na kuchenne manewry.Wyciągnął potrzebne składniki i zrobił ciasto na chrupiące bułeczki.Gotowanie u wujostwa bardzo mu się przydało.Nie tylko to że zapamiętał większość przepisów ale także odkrył że naprawdę to lubi.Ulepił kulki z gotowego już ciasta i włożył do piekarnika.
-panicz nie musi robić śniadania,Prążek zrobi,to jego praca-usłyszał głosik za sobą.Odwrócił się i ujrzał skrzata domowego ubranego w ciemną koszulkę sięgającą do kolan.
-witaj Prążku,ja jestem Harry-przedstawił się chłopak-nie musisz dziś nic robić,ja bardzo lubię gotowanie więc to żaden problem,chyba że chcesz pomóc -zaproponował Harry
-Prążek pomoże paniczowi Harremu-uśmiechnął się skrzat
-świetnie!To może zrobimy naleśniki z owocami i czekoladą?-podsunął Harry do wesołego skrzata
-tak,a do tego gorąca czekolada!Panicz Snape ją uwielbia-powiedział skrzat
-dobrze,to ja zrobię czekoladę a ty zaczniesz ciasto na naleśniki,jak skończę to ci pomogę dobrze Prążku?-zapytał chłopak
-tak jest paniczu Harry-zgodził sie skrzat i zabrali się do roboty.Harry często robił czekoladę Dursley'ą według własnego przepisu za co mu się dostawało ale dobrze wiedział że jest naprawdę dobra i zamierzał ją dziś zrobić.Kiedy skończył naleśniki były już gotowe wystarczyło je tylko udekorować.Szybko nałożyli owoce i polali je bitą śmietaną z czekoladą a niektóre sosem malinowym.Kiedy i to było gotowe Harry wyciągnął z piekarnika złociste bułeczki i razem z Prążkiem zapełnili je sałatą,serem,szynką ,ogórkiem i szczypiorkiem.Skrzat zajął się sprzątaniem a Harry nałożył wszystko na stół.Było tego tak wiele że Harry wpadł na jeden pomysł.Podszedł z powrotem do nauczyciela i zawołał go.Kiedy to nie podziałało złapał go za ramie i chciał potrząsnąć ale został przewrócony na kanapę ze Snape'em nad sobą
-wybacz,to z przyzwyczajenia-wytłumaczył się nauczyciel pomagając Harremu wstać-coś się stało?-zaciekawił się 
-chciałem pana obudzić na śniadanie-powiedział chłopak a Snape odkrył że już nie jest pod kocem a pod kołdrą i czuje się wypoczęty.
-dziękuje-powiedział zdziwiony takim objawem troski dla jego osoby
-mam do pana prośbę-zaczął chłopak
-miałeś się tu tak do mnie nie odzywać,słucham
-czy Prążek może zjeść z nami śniadanie?-zapytał miło ciekawie patrząc na twarz nauczyciela
-jeśli się zgodzi-odparł zdziwiony Snape i razem z chłopakiem ruszył do kuchni.Na stole było pełno smakołyków co zdziwiło Snape'a ale mimo to zasiadł do stołu
-Prążku,zjesz z nami śniadanie?-zapytał Harry skrzata
-Mogę?!Naprawdę?Dziękuje paniczu Harry ,paniczu Snape-rozjaśnił się skrzat i podszedł do stołu z chłopakiem.Sniadanie jedli w ciszy którą przerwał Snape
-to chyba najlepsza rzecz jaką kiedykolwiek piłem!-oznajmił z zachwyconym wyrazem twarzy-wyszła cudownie Prążku,najlepsza jaką zrobiłeś i jeszcze te bułeczki-pochwalił Snape
-to panicz Harry je zrobił,czekoladę też-zachwycił się skrzat także pijąc słodki płyn
-Harry,od dziś chcę ją pić co najmniej raz dziennie-oznajmił nauczyciel przez co Harry zarumienił się
-nie ma problemu-uśmiechnął się chłopak

środa, 13 sierpnia 2014

3

Kiedy Harry się obudził poczuł coś na własnym brzuchu i szyi.Zdał sobie sprawę że jest w ramionach Snape'a a głowa nauczyciela leży na przeciw jego.Strach uderzył w niego z ogromną siłą przypominając o zajściu z wujem.Jego serce zaczęło bić szybciej w nerwowym tempie a oczy robiły się szkliste.Poczuł ruch przed sobą przez co skulił się bardziej i zamknął oczy.
-Potter?-usłyszał niepewny głos
-niech mnie pan puści,proszę-zaszlochał panicznie.Poczuł jak uścisk rozluźnia się więc szybko cofnął się upadając przy okazji na podłogę.Nauczyciel widząc to szybko zerwał się na nogi podchodząc do Harrego który widząc to skulił się i owinął kolana rękoma.Niechciane łzy popłynęły z oczu chłopaka który nieporadnie zaczął je wycierać.Mistrz eliksirów stał jak wryty patrząc na scenę przed sobą.Wszystko teraz było jasne.Chłopak został zgwałcony a on nawet tego nie zauważył.Chociaż po jego ranach ciężko było stwierdzić co mu jest.Kiedy zabrał go do siebie chłopak miał dwa połamane żebra,głęboką ranę ciętą ciągnącą się przez brzuch,skręconą kostkę i stłuczone czoło.Wyglądało to na zwykłe pobicie ale nie zwrócił uwagi na tak oczywistą rzecz jak nagość chłopaka i krew w okolicy odbytu.Jaki on był głupi by tego nie zauważyć
-Po-Harry?Nie chcę ci zrobić krzywdy-powiedział cicho do skulonej postaci
-prze-przepraszam-zaszlochał chłopak delikatnie podnosząc się z podłogi
-to ja powinienem przeprosić,nie powinienem z tobą leżeć-kontynuował Snape 
-sam pana prosiłem,ja po prostu..-zaciął się chłopak ale mimo wszystko mistrz eliksirów wiedział o co chodzi
-dobrze,chodź na śniadanie-podał mu rękę.Harry po namyśle przyjął pomoc i ruszył na dół za nauczycielem .Po zjedzonym w ciszy śniadaniu Snape wziął Harrego do pokoju by z nim porozmawiać.
-tak profesorze?-zapytał chłopak siadając na wygodnym fotelu w saloniku.
-chyba omawialiśmy już ten temat-powiedział Snape słysząc jak chłopak się do niego zwraca.Widząc krótkie kiwnięcie chłopaka powrócił do tematu-mam zamiar jutro wybrać się na ulicę Pokątną-oznajmił i zauważył jak twarz jego ucznia blednie na te słowa-pomyślałem że pójdziemy razem i napisałem list do twoich przyjaciół z wyjaśnieniami że tam będziesz-kontynuował -będziesz miał około godziny na zakupy a później masz coś wymyślić i zjawić się przy wschodnim zegarze gdzie będę na ciebie czekać-dokończył czekając na zdanie chłopaka
-dobrze,ale nie mam ubrań-zauważył Harry rumieniąc się trochę
-o to się nie martw ,do jutra coś ci znajdę -zdecydował nauczyciel i ruszył do siebie.Harry po namyśle poszedł za Mistrzem Eliksirów i najedzony rzucił się na łóżko.Snape patrzył na to zdziwiony ale nic nie powiedział .zabrał tylko z szafy płaszcz i wyszedł z domu.Harremu cały dzień minął na odpoczywaniu ,zrobił obiad,kolację ale Snape'a nie było przez cały dzień.Zmęczony chłopak zasnął obawiając się kolejnego dnia.

piątek, 8 sierpnia 2014

2

-P-profesor Snape?-zająknął się
-nie,różowy Voldemort-zażartował-nie udawaj głupiego Potter
-wygląda pan...inaczej-stwierdził Harry cały czas lustrując wzrokiem mistrza eliksirów
-nie rozumiem-udał głupiego mężczyzna-chyba nie myślałeś że chodzę wiecznie ubrany w szkolną szatę-zapytał rozbawiony
-nie ale nie sądziłem że w mugolskich ciuchach będzie wyglądał pan tak..młodo-wytłumaczył chłopak-tak jakby zrzucił pan zaklęcia maskujące czy coś-dodał po chwili na co Snape lekko zbladł 
-w tym domu nie musisz mówić do mnie per pan-zmienił temat mężczyzna 
-ciężko się odzwyczaić-powiedział Harry
-w szkole nie miałeś z tym żadnych trudności czyż nie panie Potter-zakpił Snape
-mogę mówić do pana po imieniu jeśli pan także będzie-postanowił Harry-Severusie-poprawił się
-jak sobie życzysz o Złoty Chłopcze-zaszydził mężczyzna-a teraz spać,jest już po ciszy nocnej-powiadomił go  odwracając się i znikając za drzwiami .
Harry chcąc nie chcąc ułożył się wygodnie i odpłynął w krainę Morfeusza.
Widział małe dzieci bawiące się na placu zabaw blisko domu Dursleyów.Dziewczynka co chwilę skakała od ławki do ławki uśmiechając się przy tym szeroko.Miała na sobie różową sukieneczkę i białe baletki za to chłopie przyglądający się jej przez cały czas nosił czerwoną koszulkę i czarne szorty.Harry nie słyszał z takiej odległości co do siebie mówią ale po ich gestach rozpoznał że mówią o kimś kto do nich idzie.Po chwili na plac weszła na oko 30 letnia kobieta z wózkiem a za nią wysoki chłopiec o cudownie niebieskich oczach .Kobieta nie zdążyła zrobić nawet dwóch kroków ponieważ oberwała czerwonym promieniem.Opadła na posadzkę krzycząc przeraźliwie a dzieci do tej pory bawiące się na karuzeli podbiegły do niej ze strachem w oczach.Harry dopiero teraz zauważył że to on rzucił zaklęcie.
-Gdzie jest Harry Potter-przemówił obcym głosem.Choć nie znał ten głos aż za dobrze.
-n-n-nie  w-wiem k-kto to jes-st-wyjąkała kobieta z trudnością łapiąc oddech 
-może to ci przypomni-powiedział chłodno ten sam głos i skierował różdżkę w stronę wózka z dzieckiem i szybkim ruchem ręki przywołał  go do siebie -moi kochani,pobawcie się-rzucił dziecko postaciom w maskach.Jeden z nich podszedł do malca i niedelikatnie powykręcał mu kończyny.Po mimo płaczu dziecka łatwo było dosłyszeć pękające kości.
-Zostawcie moje dziecko błagam! Nie znam nikogo takiego-płakała kobieta 
-kłamiesz suko!Mieszka na tej samej ulicy co ty!-warknął Voldemort
-przysięgam że nie!-krzyknęła rozpaczliwie kobieta kiedy zobaczyła jak jedna z postaci zbliża się do dziecka z nożem.Kiedy ostrze miało już przebić jego drobne ciałko Harry obudził się.
Był cały oblany potem ,trząsł się nie mogąc nic zrobić,łzy płynęły mu po twarzy a ręce nerwowo zaciskały się na kołdrze 
-Po-Harry,nic już ci nie grozi,spójrz na mnie!-usłyszał czyjś głos.Spojrzał w tamtym kierunku i zobaczył twarz Snape.Cudownie bladą i gładką jak by światło różdżki odbijało się od skóry a jednocześnie rozświetlało ją.Widok był cudowny.
-nie zostawiaj mnie -wyszeptał błagalnie
-nigdzie się nie wybieram -powiedział mężczyzna siadając obok niego na łóżku.Harry popchnął mężczyznę by się położył obok niego i szukając bezpieczeństwa i ciepła przytulił się do niego całym ciałem ciągle szlochając.Poczuł jak Snape spina się i bojąc się odrzucenia bardziej do niego przylgnął kładąc głowę na ramieniu mężczyzny.Poczuł oddech na swojej szyi a pod brzuchem szybkie bicie serca
-nie zostawiaj mnie pro-Severusie-poprosił Harry.Chwilę później Harry został opleciony ramionami nauczyciela i dokładnie przykryty kołdrą

------------

Mam nadzieję że się podobało...

wtorek, 5 sierpnia 2014

1

Harry obudził   się cały obolały.Na materacu było pełno krwi za to on czuł się jak z waty.Nie mógł nawet wstać ani poruszać się. Wspomnienia z wczorajszej nocy napawały go strachem a świadomość że nikt go nie uratuje niszczyła go od środka. Mówili mu że jest obserwowany, że nic mu nie grozi a on leży ledwo żywy i nikt nawet nie zwrócił na to uwagi. Czuł się brudnym nie wartym niczego śmieciem. Słyszał krzatanie się ciotki w kuchni i czekał tylko aż po niego przyjdzie i zawiadomi kogoś z zakonu. Byleby ten ból w środku zniknął. Uczucie brudu i nie wartości nic więcej. Kompletne Zero .
-chłopcze gdzie śniadanie!-nareszcie , zaraz tu przyjdzie-Potter nie ma spania do roboty !Co ty sobie...-ucichla widząc stan chłopaka - co ty sobie zrobiłeś !-spanikowala. W tamtej chwili Harry usłyszał dzwonek do drzwi.-masz być cicho nie chce nic słyszeć, zaraz cos poradzimy-pwiedziala z powrotem zamykając drzwi.-CO TY TU ROBISZ DZIWAKU PO CO ŻEŚ TU PRZYLAZŁ !-było słychać wrzaski ciotki a chwile później kroki na schodach.Zbyt ciche jak na ciotkę a już tym bardziej na kuzyna lub wuja. Harry spróbował się odwrócić by mieć lepszy widok na drzwi co tylko utrudniało sprawę. Syknął cicho z bólu .
-Potter dyrektor kazał ci przeka...-nie, tylko nie Snape , nie on !-Petunio jak to wytlumaczysz?!-uniósł się  mistrz eliksirow patrząc na ledwo żywą istotę
- nie mam pojęcia co mu jest, rano takiego go znalazłam - przyznała ciotka
Snape podszedł do Harrego i wlal mu coś do buzi .Cały ból odszedł a chłopak poczuł jak ktoś go podnosi .Przysunal się bliżej ciepłego ciała wtulajac twarz w szyję tej osoby.Ostatnie co pamiętał to ciche Oblivate.
*****
Harry obudził się w czymś miękkim i ciepłym. Czuł się wypoczęty i rozluzniony. Chciałby leżeć tak całe życie ale wspomnienia mu to utrudniały. Wczorajszy dzień, albo raczej noc, jego wuj.Usiadł szybko na łóżku oddychając  panicznie.Nie był to jego pokój a na skrzydło szpitalne tez to nie wyglądało. Łóżko w którym spał było wielkie z ciemno zieloną kołdrą i poduszkami.W rogu stał stolik a wokoło niego wygodne fotele. Po drugiej stronie łóżka było ogromne okno zasłonięte srebrną zasłoną a obok mała apteczka i półka z książkami. Ściany miały przyjemny odcień kawy z mlekiem a na podłodze leżał puszysty czarno szary dywan . Cały pokój wyglądał bezpiecznie i ciepło. Spojrzał na siebie. Całe jego ciało pokryte było bandażem prócz bokserek.Ktos mu pomógł. Może to Dumbledeor zabrał go do kogoś z zakonu?Usłyszał ciche kroki  a chwilę później do pokoju wszedł jakiś mężczyzna. Miał na sobie czarną ciasno opinajacą klatkę piersiową koszulkę, szare biodrówki i czarne adidasy.Włosy miał spięte w kucyka odsłaniając tatuaż na szyi . Był to wąż owijajacy się wokół czarnej róży. Mezczyzna podszedł do jego łóżka i usiadł na nim.Harry od razu sie odsunął ciasno zaplatujac siebie kołdrą. Strach powrócił ale mężczyzna nic na to nie powiedział.
-musisz to wypić -Usłyszał łagodny ,bardzo znajomy głos. Rozszerzył oczy zszokowany.Czyżby Snape miał brata?Nie ma podobieństwa w wyglądzie ale głos,mógłby przysiąc  że identyczny choć ten był cieplejszy.Otworzył usta i poczuł gorzki płyn.Chwilę później całe jego ciało odprężyło się a wewnątrz rozlało się ciepło.Zamruczał z przyjemności i opadł z powrotem na poduszki.
-dziękuje-szepnął cicho-kim pan jest?-dodał po chwili 
-nie pamiętasz mnie Potter?-zapytał mężczyzna na co chłopak pokręcił głową w zaprzeczeniu -a wiesz w ogóle jak się nazywasz?-zadał kolejne pytanie
-Harry Potter,dlaczego pan pyta?-zdziwił się lekko
-nie ważne,nie musisz mnie znać,nie zrobię ci krzywdy-odpowiedział mężczyzna
-gdyby chciał pan zrobić to nie sądzę bym został opatrzony i położony w wygodnym łóżku.Gdzie ja jestem?-zapytał ciekawy
-w moim pokoju-odpowiedział czarnowłosy.Harry spiął się na te słowa a strach ponownie powrócił do jego oczu.Mężczyzna chyba to zauważył bo szybko wytłumaczył
-nie mam dużego domu i tylko ten pokój nadawał się jako tako do trzymania w nim nastolatka,nie jest może najpiękniejszy ale..nieważne,ja będę spał w salonie na kanapie więc nie musisz się martwić-Harry przetrawił te słowa i odpowiedział
-dla mnie ten pokój jest cudowny.Czuć od niego ciepło i bezpieczeństwo ale nie podoba mi się że przeze mnie musi pan spać na kanapie.Ja mogę -zaproponował Harry
-jesteś ranny więc potrzebujesz wygodniejszego miejsca,jutro przyniosę ci maść likwidującą blizny-powiedział spokojnie czarnowłosy
-nie chcę,wole nie zapomnieć-postanowił Harry,z jednej strony nie chciał pamiętać o tych wydarzeniach ale wiedział że wraz z bliznami zniknie zapewnienie że to nie jego wina,że on tego nie chciał.Kącik ust mężczyzny uniósł się do góry
-jesteś tak inny-szepnął pod nosem czarnowłosy
-ale jak mam się do pana zwracać?-postanowił w końcu zapytać Harry
-dziwię się że jeszcze mnie nie rozpoznałeś.Severus Snape,do usług -ukłonił się męzczyzna.Harry zdziwiony spojrzał na niego.Czarne oczy-napewno takie jak Snape'a,wąskie usta,nos wcale nie haczykowaty lecz prosty.Nie to nie mógł być stary nietoperz!

wtorek, 29 lipca 2014

Prolog

W domu nie było nikogo oprócz wujka Vernona.On sam nie miał nic przeciwko póki nie zwracano uwagi na jego istnienie.Ogródek już wyplewił ,kolację wystarczy podgrzać a dom lśni czystością.Wiedząc że z jedzeniem może się pożegnać skierował się do swojego pokoju.Ściągnął ubranie i położył się na materacu zapadając w niespokojny sen.
Znowu był w ministerstwie ale sam nie licząc postaci w pelerynach i białych maskach.Śmierciożercy.I nagle znikąd pojawia się Syriusz cały we krwi.Nikt nie zwraca uwagi na mnie patrząc na mojego ojca chrzestnego.Każdy podnosi różdżkę i zwraca ją w jego stronę by następnie zobaczyć jak odepchany od Dumbledeora wpada za zasłonę  a on śmieje się patrząc na umierające ciało i znikając tak szybko jak się pojawił.
Harry obudził się z krzykiem oblany potem.Całe jego ciało drżało a oczy wypełniły się łzami.
- co to za wrzaski !-do pokoju wpadł jego wuj ledwo trzymający się na nogach.
-Przepraszam-odpowiadam cicho przez co dostaję w twarz
-Zamknij się dziwaku!-krzyknął i rzucił mnie z powrotem na materac-kary i tak nie unikniesz-dodał ściągając moje bokserki.Zrozumiałem co ma na myśli więc wyszarpałem się z jego uścisku i odbiegłem w stronę drzwi.Już miałem je otworzyć kiedy wielka obleśna łapa złapała mnie za nogę powodując mój upadek.Zleciałem na coś ostrego kiedy wuj szarpnął mnie w swoją stronę.Poczułem jak to coś wbija się w moją skórę i ciągnie przez całą długość brzucha.Ból był okropny ale nie dałem tego po sobie poznać zaciskając zęby i oczy które robiły się wilgotne.Vernon przekręcił mnie na brzuch powodując jeszcze większy ból.Usłyszałem dźwięk rozpinanego zamka i zamarłem ze strachu.Nie zrobi tego.Nie zrobi.I wtedy poczułem jak to jest być rozerwanym.Wuj nie patrząc na cierpienie jakie mi zadaje poruszał się gwałtownie i dochodząc we mnie.Kiedy wyszedł rozpłakałem się.
-----------------------------------------------
Mam nadzieję że opowiadanie się podoba i wiele osób w przyszłości będzie je czytać.Chciałam uprzedzić że opowiadanie jest w wersji yaoi o paringu HP/SS.Jeżeli wena dopiszę to znajdzie się tu także HP/TMR lub HP/OC