niedziela, 9 sierpnia 2015

Hogwart Cross 1

Mam nadzieję że ucieszycie się z nowego rozdziału.Niestety przewiduje że na następny znowu będzie trzeba czekać.Wciąż nie odzyskałem laptopa. No ale cóż , nie zanudzam
~~~
Harry spojrzał na swoja nową szkołę z błyskiem w oczach.Został wysłany do Akademii Cross,Dziennej klasy.Nie rozumiał tego podziału ale postanowił że wszystkiego dowie się w swoim czasie.Nawet jeśli mu tego nie wyjawią,sam się dowie.Może i stracił magię ale to wcale nie znaczyło że przestanie wpakowywać się w kłopoty.Na dodatek pozostawał fakt o którym nie powiedział nikomu,nawet Dumbledeorowi.
"Odkąd odkrył że żadne zaklęcie nie przynosi oczekiwanego skutku,a był to już wieczór po ciszy nocnej,nie zwracając na nic uwagi ubrał pelerynę niewidkę i ruszył do komnat dyrektora.Stanął przed uchylonymi drzwiami jego gabinetu i zamarł słysząc jego rozmowę z Mistrzem Eliksirów
-jesteś pewien Albusie?-zapytał znienawidzony nauczyciel
-Oczywiście,że tak Severusie.Chłopak nie daje sobię rady a panna Granger ma potencjał.Już nawet wyraziła zgodę-odpowiedział jak zwykle radosnym głosem staruszek
-Ale jak to sobie wyobrażasz?Nie da się od tak zabrać komuś magii i przelać ją do ciała kogoś innego,na to potrzebujesz zgody tej osoby,wydanej DOBROWOLNIE ,nie pod eliksirami.A Potter nie wygląda mi na osobę która zamierza oddać swoją moc komu innemu,nawet jeśli miałaby być to panna Granger-powiedział Snape a Harry zamarł kiedy to usłyszał.O czym oni mówili?
-To już też przemyślałem,ostatnio dodałem do soku dyniowego Harrego kilka kropel pewnego eliksiru.Sprawia on,że magia zanika i czuć ją tylko jeśli jest się naprawdę potężnym czarodziejem,co oczywiście jest niemożliwe dla naszego Harrego.Dużo mu do takiego brakuje.Pewnie jutro przyjdzie do mnie z prośbą o pomoc w odzyskaniu magii.Wytłumaczę mu że jedyny sposób na to,to oddanie magii komuś innemu i przelanie jej później z powrotem.Jestem pewny że się zgodzi a wtedy panna Granger będzie mogła spokojnie walczyć przeciw Voldemortowi.To dla większego dobra.Ach,właśnie Severusie,cytrynowego dropsa?"

Był wściekły i bez żadnego wyjaśnienia rzucił szkołę.Pewnie zaskoczył tym wielu ale nie obchodziło go to.Zabrał ze sobą wszstkie rzeczy i co było dla niego najdziwniejsze a zarazem najlepsze,pogodził się z Draco Malfoyem.Jak wychodził z zamku wpadł na niego i pomyślał że skoro Hermiona jest przeciw jemu,to pewnie Ron także.A on potrzebował kogoś kto będzie miał z nim ciągle kontakt.Więc został ostatni dzień w Hogwarcie gdzie przeprosił Draco za zły wybór i powiedział mu,iż żałuje ,że to nie jego wybrał na przyjaciela.Ten o dziwo wybaczył mu natychmiastowo i dowiadując się o jego postanowieniu obiecał o wszystkim pisać.Nie pytał o powody,powiedział że ufa jego osądowi a to sprawiło że Harry omal się nie popłakał.Ron wraz z Hermioną od razu zaczęli by go o wszystko pytać i powiedzieli by o tym dyrektorowi.Draco był inny,i to w tym dobrym sensie.I jeszcze jeden fakt który sprawił że serce Harrego drżało z radości.On wciąż czuł magię,nie odpowiadała ale miał poczucie ,że wciąż jest w nim.I zamierzał przywrócić ją sobie,za każdą cenę.Z rozmyślań wyrwał go odgłos strzelania.Zaskoczony ruszył w tamtą stronę i zatrzymał się widząc prawdopodobnie uczniów tej szkoły.Tyle że większość miała białe mundurki a białowłosy przystojny chłopak czarny.I to on trzymał broń. 

sobota, 6 czerwca 2015

Kolejny rozdział

Przepraszam ale zawieszam bloga na czas nieokreślony. To nie tak że mi się znudził tylko że laptopowi najwyraźniej tak bo mi zmarł. No i nie mam jak pisać, bo na telefonie napewno nie będę. Mam nadzieję że do wakacji albo kupie nowy albo naprawie stary. Jeśli ktoś chce mogę popisać RP na gg.45566122, przeważnie jestem uke ale Seme także potrafię. No więc... 
Mam nadzieje że jakiś fan Harrego Pottera do mnie napisze, było by miło. Jeszcze raz przepraszam 

wtorek, 5 maja 2015

Hogwart Cross

Jak już mówiłem ,nowe opowiadanie na tej stronce ale nie martwcie się,nie zamierzam zawieszać poprzednich

Poprzedni rok w Hogwarcie wstrząsnął całym światem ,nie tylko magicznym ale i Petuni Dursley. Jako dotychczasowa opiekunka Harrego Pottera miała więcej informacji o całym jego życiu w szkole jak i poza nim.Co jakiś czas gdy była sama dostawała listy od samego Dumbledeora który streszczał jej najważniejsze wersety życia chłopaka.Mimo, że udawała iż wcale ją to nie interesuje prawda byłą inna.Świat Magii imponował jej,fascynował,był niczym zakazane jabłko tylko dla ludzi wyjątkowych.Dlatego właśnie znienawidziła Lilly kiedy ta się do niego dostała.Przecież to ona była tą wyjątkową,potrafiła tak wiele,ciągle dążyła do wymarzonego celu,radziła sobie sama,więc dlaczego to właśnie jej głupia siostra się tam dostała a nie ona?To właśnie dlatego nienawidziła też Harrego .Głupi szczeniak,to jej kochany Dudziaczek powinien być czarodziejem,nie jakiś wyrzutek.Siedząc i rozmyślając o tym nie zauważyła sowy wlatującej przez uchylone okno.Dopiero mocne dziabnięcie w palec sprowadziło ją na ziemię.Nie zwracając uwagi na odlatującego już ptaka złapała za list i już miała go przeczytać gdy ktoś zapukał do drzwi.Westchnęła odkładając zwitek papieru na stół i ruszyła sprawdzić kto ją niepokoi o tej porze.Dudley przecież miał szkołę a Vernon do późnego popołudnia siedział w pracy.Widok jaki zastała sprawił że znieruchomiała w progu patrząc zaskoczonym wzrokiem na chłopaka.
-Hej ciociu-powiedział Harry a ta zamrugała jakby spodziewając się że chłopak zniknie.Kiedy tak jednak się nie stało na twarz powrócił wściekły wyraz a ta wpuściła go z bagażami do środka
-Co ty tu robisz chłopcze-warknęła nawet nie starając się ukryć złości
-Rzuciłem szkołę,więcej cioci informacji nie podam-odpowiedział chłopak spokojnie i jakby nigdy nic ruszył na górę do swojego pokoju.Miała zamiar zawołać go z powrotem ale szybko przypomniała sobie o liście i ruszyła z powrotem poznać jego zawartość.Chłopakiem zajmie się później.Zaciekawiona zatopiła się w tekście listu

                    Droga pani Dursley
Chciałbym panią poinformować iż Harry z powodu pewnego wypadku stracił swoją magiczną moc.Niestety zaobowiązałem się do ukrycia tejże przyczyny i nie mogę jej wyjawić.Jak na razie nie mamy pojęcia czy da się ponownie napełnić chłopaka magią.Mieliśmy zamiar zostawić go w Hogwarcie i zrobić wszystko co w naszej mocy by naprawić to okropne zdarzenie .Niestety nie dostaliśmy zgody od samego poszkodowanego który ogłosił ,że nie zostanie w tym budynku ani chwili dłużej i rzuca szkołę.Rozumiem jeśli to dla pani szok ale niestety przysięga wieczysta wciąż funkcjonuje i musi pani się nim opiekować aż nie ukończy 17 lat. Sądzę ,że jeśli znajdzie mu pani szkołę z tak zwanym u was internatem to również zobaczy go pani dopiero w wakacje.

Dyrektor Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie, Dumbledeor


wtorek, 7 kwietnia 2015

Rozdział 11

Uwaga!!!Zanim przeczytasz musisz zrozumieć ,że rozdział ten jest cholernie pokręcony i nawet ja nie jestem z niego zadowolona.Chodziło o to żeby prościej pisało mi się w dalszych rozdziałach.

Uwaga numer 2!!!Zaczynam nowe opowiadanie także o Harry Potterze ale zmieszanym z anime Vampire Knight,nie musicie znać,szczerze mówiąc sama nie oglądałam ale ...sami zobaczycie.

~~~*~*~~~
Dziewczyna wbiegła do swojego małego laboratorium z łzami cieknącymi po policzkach.Gdyby tylko wiedziała,nie miała pojęcia że Snape da radę uciec z ledwo żywym chłopakiem z Czarnego Dworu.Jedyne co ją pocieszało to fakt ,że to był Severus a ten mężczyzna na pewno nie pozwoli Harremu umrzeć.Otarła rękawem swojej szaty twarz i z zacietą miną podeszła do jednego z kociołków.Doskonale zdawała sobie sprawę,że to co chce zrobić to szaleństwo ,mimo wszystko,fakt ,że jest sposób na naprawienie swojego błędu zdawał się mieć większą wartość.Odetchnęła uspokajająco po czym wyciągnęła różdżkę.Tom nadal nie wiedział,niedawno odkryła,że jedna z różdżek ofiar Voldemorta drży w jej dłoni a ciało wypełnia cudowne ciepło.To tak większość opisywała wybieranie przez różdżkę właściciela.Mimo braku praktyk potrafiła wiele.Na codzień była świadkiem używania magii i dzięki temu sama potrafiła wykonać niektóre zaklęcia.Fakt ułatwiało to ,że nikt o tym nie wiedział,sama do końca nie wiedziała jak to możliwe,przecież była niemagiczna,a może miało na to wpływ to miejsce?Nie raz czytała że talent magiczny zostawał odkryty wiele czasu po fakcie,to tak jakby do tej pory sobie spał i nagle jakieś wydarzenie sprawiało że się budził.Nie rozmyślając więcej wzięła się za pracę.Jej cel był prosty:Zmienić postać na conajmniej tydzień,uciec jednym z tajnych miejsc o których mówił jej Tom i odnaleźć chłopaka nim ten dotrze do starego Trzmiela.Dziewczynie nie zajęło dużo czasu przygotowanie mikstury.Przepis wymyślała od kilku tygodni,nie zdawała sobie sprawy ,że przyda jej się tak wczesnie.Nawet nie zwróciła uwagi że przy ostatnim składniku przecięła lekko palec a do kociołka wleciała mała kropla jej krwi.Także nie sprawdziła koloru swojego wywaru,na pierwszy rzut oka wyglądał wporządku ale kiedy mu sie przyjrzało nie można było nie zauważyć granatowych przebłysków wśród błekitu.Wypiła odznaczoną ilość i syknęła gdy jej ciało zaczęło wręcz płonąć.Z ręki wyleciała fiolka i potoczyła się samotnie po podłodze by po pewnym czasie pęknąć pod ciężarem ciała.Okruchy szkła wbiły się w nogi dziewczyny lecz ta nie zwróciła na to uwagi cierpiąc z powodu eliksiru.Czuła jakby wszystko się zmieniało,mięśnie naciągane,skóra grubsza,kości wydłużone,czuła sie okropnie ale wiedziała,że nie potrwa to długo.Już po chwili opadła na ziemię oddychajac ciężko i jakby z ulgą.Upewniając się że ból przestał narastać odkorkowała przygotowaną wcześniej miksturę i opróżniła fiolkę z niesmakiem.Dopiero wtedy odetchnęła z ulgą.Cały ból odszedł pozostawiając po sobie leczniczy chłód.Westchnęła i podniosła się na nogi po czym podeszła do lustra.Zamarła widząc swoje odbicie
-A-ale jak?!Tego w planie nie było-powiedziała panicznie.Miała się zmienić tylko twarz a w tym czasie w odbiciu widziała wysokiego chłopca o ciemnych włosach i okropnie niebieskich oczach.Pieprzyk znikł z nosa a zęby wyglądały niczym z reklamy wybielacza.Kocie dodatki także zniknęły nie zostawiając po sobie śladu.Podniosła a może raczej podniósł koszulkę w górę i uśmiechnął się widząc że blizna została.Choć tak udowodni,że jest kim jest.Od teraz będzie nazywał się Nicolas.Nicolas Riddle.Wyszedł z pomieszczenia i szybkim krokiem skierował sie do salonu.Musiał się spieszyć gdyż zdawał sobię sprawe że Tom niedługo zacznie go szukać.A tak właściwie to jego dawną postać.Wszedł do środka i schował różdżkę do kieszeni w wysokich butach która była cudownie ukryta.Już miał otworzyć tajne przejście gdy czyjaś silna dłoń owinęła się wokoło jego talli.Poczuł jeszcze czubek patyka przy głowie i ogarnęła go ciemność.(wybaczcie że tak nagle z niej powstał on,mam nadzieję że szybko się przyzwyczaicie bo raczej nie planuję ponownej zmiany.dop.aut.)Obudził się z bólem głowy i otworzył oczy.Doskonale zdawał sobie sprawy gdzie jest i sprawiło to że przerażenie wbiło do jego oczu .
-W końcu raczył się pan obudzić.To zastanawiające,że udało ci się tu dostać chłopcze,ale skoro już tu jesteś sądzę że możemy się tobą należycie zająć-usłyszał zimny głos i aż zadrżał ze strachu.Tom nigdy nie mówił do niego takim tonem,nawet gdy zrobił coś złego brzmiał cieplej-Najpierw jednak zastanawia mnie jak się nazywasz i w jakim celu wkradłeś się do MOJEJ posiadłości-usłyszał ponownie ten głos
-Jesteś totalnym kretynem myśląc że ktokolwiek by ci odpowiedział na te pytania.Skoro mnie nie poznajesz imbecylu to może mnie wypuść i pogadamy normalnie-powiedział myśląc że kpina i ironia w głosie dadzą mu do zrozumienia kim jest.
-Crucio-usłyszał opanowany głos Toma a jego ciało przeszył ból większy niż kiedykolwiek.Zaczął zwijać się z bólu krzycząc ile sił w gardle.Po policzkach poleciały niechciane łzy a on zaczął pluć krwią.Dopiero wtedy zaklęcie zostało cofnięte-Imię-zapytał Tom
-Nicola debilu-warknął słabo drżąc na całym ciele .Zauważył że oprócz niego i Toma są jeszcze trzy inne osoby w maskach
-Zabawcie się z nim,może po wspaniałych przeżyciach w końcu powie coś od rzeczy.Macie godzinę-usłyszał głos Toma i trzaśnięcie drzwiami oznaczające jego wyjście.
-Słyszeliście?Taka śliczna przekąska dla nas na całą godzinkę,cudowny prezent-powiedział jakiś obcy głos a chłopak zadrżał zdając sobie sprawę o co mu chodziło.Chwilę później został zaczarowany tak by wisieć z wypiętym tyłkiem a spodnie wraz z majtkami zostały zsunięte.Przerażony zaczął krzyczeć chcąc coś zrobić ale słowa zmieniły się w straszny wrzask gdy nieprzygotowany został wypełniony czymś co aż dosadnie wskazywało na męskość któregoś z śmierciożerców.Nowa fala łez potoczyła się po policzkach by po kilku kolejnych pchnięciach przestać.Oczy do niedawna wypełnione emocjami zdawały się puste choć po chwili widać było wściekłość.Przypominając sobie o czymś wyszarpnął z buta różdżkę i uwalniając się od zaklęcia obezwładnił zaskoczonych ludzi.Miał ochotę zrobić tylko jedno.Wskazał różdżką na swojego dotychczasowego oprawcę

-Crucio-wyszeptał z siłą a ciało zaczęło się wić w spazmach bólu.Nie utrzymując zaklęcia dłużej ubrał spodnie i uciekł tajnym przejściem.Adrenalina opadła a on upadł na kolana czując ogromny ból między pośladkami.Spojrzał na dotychczasowy dom-Tom,chyba zacznę cie nienawidzić,coś czuję że już to robię-powiedział smutno i mimo że ból nie odchodził ruszył przed siebie

czwartek, 12 marca 2015

W Świecie Węży 6

Niemal udusiłem się własnym śmiechem kiedy zobaczyłem samego Lorda Voldemorta w fartuszku gotującego spagetti.To wydawało się takie...nierealne.Gdyby nie ból na całym ciele mógłbym stwierdzić, że umarłem a aniołki i inne dziwne stworzenia nabijają się ze mnie.Niestety mialem niejasne wrażenie, że żyje,choć patrząc na dane mi przedstawienie nie miałem za bardzo czego żałować.Kiedy Czarny Pan odwrócił się do mnie z łyżką w ręku i zaczął mi nią grozić patrząc przy tym na mnie srogo nie wytrzymałem i ponownie wybuchłem śmiechem.Złapałem się za żebra czując przerażający ból ale nie mogłem zapanować nad sobą i wciąż chichotałem.Bo kto normalny w takiej sytuacji pozostałby poważny?Ciekawiło mnie czy jego czarne i niebezpieczne pieski o tym wiedziały.Gdyby tak było ....kolejna salwa śmiechu roznosła się po kuchni a ból przybrał na sile.Wyobrażenie sobie jak Snape oraz Malfoy pomagają Tomowi w gotowaniu zupki na przyjęcie śmierciożerców było wręcz komiczne.Zajęczałem kiedy ból przestał być delikatny i zwinąłem się na krześle.Usłyszałem tylko ciężkie westchnięcie a przed oczami pojawiła się szklana buteleczka z granatowo srebrnym płynem
-Co to?Trucizna?-zapytałem i nie czekając na odpowiedź wypiłem całą zawartość.Uśmiechnąłem się błogo kiedy ból został zastąpiony przyjemnym ciepłem.Spojrzałem wdzięcznie na Voldemorta i zamrugałem zdziwiony na widok pełnego talerza pod nosem.Nawet nie wiedziałem kiedy ten skończył.Mimo wszystko nie przyjąłem ofiarowanego dania czując jak jakaś gula zatyka moje gardło a ciało zaczeło niebezpiecznie drżeć.Odwróciłem głowę od jedzenia czując jak zbiera mi się na mdłości.-Chyba nie dam rady nic zjeść-powiedziałem zgodnie z prawdą.Wspomnienia tego okropnego wydarzenia skutecznie zwalczały głód i zastępowały go strachem i obrzydzeniem
-Musisz coś zjeść,nie karzę ci od razu zjadać wszystkiego ale chociaż połowa ma zniknąć z tego talerza,bez użycia magii-odpowiedział Tom kładąc na przeciwko chłopaka talerz.-Dodałem tam pewnego bezsmakowego eliksiru który pozwoli ci zjeść spokojnie,nie musisz się martwić -dodał widząc niepewny wzrok chłopaka.Wcale nie zdziwiło go zachowanie Złotego Chłopca,sam pewnie po czymś takim nie miałby ochoty na jedzenie.Od miesiąca badał dokładnie treść przepowiedni.Zdobycie jej treści nie było trudne tym bardziej że w Ministerstwie zdołał na jakiś czas opętać tego chłopaka.Dzięki temu odkrył ż,e kula była fałszywa a treść przepowiedni posiadała niesamnowite luki i niezgodności.Odkrył także co zawiera w sobie chłopak.Miał niesamowite szczęście ,że nie udało mu się go zbić przez te wszystkie lata.Straciłby jeden z najsilniejszych horkruksów jakie stworzył a doskonale zdawał sobie sprawę z tego ,że jego już i tak rozszarpana dusza mogłaby przez to okropnie ucierpieć a odbudowanie choć małej jej części kosztowałoby go sporo magii.Uśmiechnąłe się zadowolony gdy Harry zaczął jeść.Zdając sobie sprawę, że nie przyprawia go to o większe nudnośći zaczął pochłaniać porcję w niesamowicie szybkim tempie.Tom miał wrazenie,że ten boi się ,że gdy kolejny raz będzie chciał coś zjeść to nie da rady.Już po chwili na stole leżał pusty tależ oraz zadowolona twarz Wybawcy Świata.
-Dziękuje-szepnął ledwo dosłyszalnie po czym zerwał się do pionu i spojrzał na niego wystraszony-teraz mnie tu zamkniecie prawda?-zapytał.Jego soczyście zielone oczy wypełnione przerażeniem patrzyły na Czarnego Pana wyczekując odpowiedzi
-Oj,Harry,Harry,nie sądzisz że gdybyś był więźniem to jedzenie bez kajdan byłoby nie możliwe?Na dodatek nie sądze by moja ofiara otrzymywała swoją różdżke,masz ,zabrałem ją z tego ochydnego domu,reszta twoich rzeczy jest w tamtej szafie a sowa poleciała sobie na łowy.-powiedział rzucając mu magiczny patyczek i uśmiechając na widok uradowanej twarzy chłopca.Zaraz potem jego mina zdawała krzyczeć że nic już nie rozumie
-Byłeś u Dursleyów?Ale Dumbledeor powiedział , że ani ty,ani żaden ze śmierciożerców nie ma prawa do niego się dostać,mówił,że to własnie był powód dla którego musiałem tam mieszkać,właśnie dlatego nie pozwalał mi zostawać w wakacje w Hogwarcie-powiedział coraz bardziej zaniepokojony zdobytymi informacjami
-Cóż,przyznam, że nie miałem o tym bladego pojęcia.Chyba nie sądzisz ,że jakiekolwiek zaklęcie zdołałoby mnie powstrzymać,po prostu nie mogłem znaleźć twojego domu ,cały szalał od zaklęć dezorientujących ale po sprawie w  ministerstwie poznałem dokładnie jego położenie.Jakby tak pomyśleć to bardzo możliwe że dyrektor zrobił to specjalnie,byłeś popychadłem własnych opiekunów,wykorzystywany to prac przerastających młodego chłopaka a w Hogwarcie czułeś się wolny.Byłem tak samo wabiony jak ty,sądze ,że chodziło im o to byś tylko w Hogwarcie czuł się bezpieczny,sądził pewnie, że dzięki temu nigdy mu sie nie sprzeciwisz,zgaduje że o Syriuszu także nic ci nie powiedział-zagadnął Tom widząc smutek i złość na twarzy chłopaka na wzmiance o jego ojcu chrzestnym.Zaraz po tym w jego oczach pojawiła się całkowite bezradność-Ale powiedzieli ci chociaż, że on żyje prawda?-zapytał zdziwiony.Czy ten stary dropsiarz jest aż tak tępy by ukryć ten fakt przed chłopakiem?!
-Jak to żyje?-krzyknął zaskoczony a w jego głosie słychać było nadzieję
-wyciągnęli go z za zasłony, nic trudnego tym bardziej że zaklęcie Belli nie dotarło wystarczająco szybko do jego organizmu,zasłona pochłonęła go szybciej,no popatrz,nie wiedziałem że Dumbledeor jest tak głupi by nic ci nie powiedzieć,założę się że twój ojciec chrzestny karmiony jest bajkami, że albo to dla twojego dobra albo dla dobra całego magicznego świata-powiedział szczerze
-Ja nie wiedziałem-odpowiedział chłopak a jego twarz wykrzywiła złość-Czy pozwoliłbyś mi zostać tu tak długo jak to możliwe?Chce im pokazać jak bardzo się co do mnie mylili,i niech Snape powie im jakąś bajeczkę o tym jak bardzo torturowany tu jestem-poprosił patrząc na Voldemorta tymi szmaragdowymi tęczówkami
-Czy ty aby na pewno nie jesteś ślizgonem?Wchodze w to,zrobimy im piekło na ziemi-powiedział Tom a jego oczy zalśniły złośliwie

niedziela, 25 stycznia 2015

W świecie węży 5

Przełknąłem gulę w moim gardle i spojrzałem prosto w jego czerwone oczy.Byłem przerażony,z resztą kto by nie był widząc przed sobą odwiecznego wroga czyhającego na twoje życie.
-nic się nie bój,jesteś tu bezpieczny-usłyszałem.Gdyby nie powaga całej sytuacji padłbym śmiechem.Tak,bo kryjówka samego Voldemorta przecież zawsze jest bezpieczna.Co z tego że torturują tutaj ludzi,co z tego że przed oczami mam mordercę a na zewnątrz pałętają się jego sługusy.Co z tego że jeszcze niedawno miałem jego palca w dupie.-to tylko maśc ,uśmierzy ból-dodał.Oj,aż tak łatwo ze mnie czytac?Nie ważne,i tak mnie zabiją,mogę chociaż odpocząc prawda?Opadłem z powrotem na łóżko nie odpowiadając.No bo niby co miałem powiedziec?I jak się tu znalazłem?-muszę dokończyc smarowanie,mógłbyś się wypiąc?Ułatwi mi to zadanie i będzie szybciej-usłyszałem przez co zadrżałem ze strachu.Nie ma mowy,to wstydliwe.-chyba że wolisz bym zawołał Draco lub Severusa by zrobili to za mnie.Oprócz mnie tylko oni wiedzą jak tego użwac-powiedział co przeraziło mnie doszczętnie.Bo nie mieściło mi się w głowie by ktokolwiek z nich miał robic mi coś takiego.Niechętnie zrobiłem o co prosił i zacisnąłem oczy.Kiedy znowu poczułem te palce nie wytrzymałem i dałem upust łzom.Ja wielki Harry Potter zgwałcony przez mugolaka.Miałem tylko nadzieję że informacja ta nie dotrze do prasy bo chyba umarłbym ze wstydu i żalu.Kiedy Voldemort skończył opadłem na łóżko i okryłem się cały kołdrą płacząc w nią cicho.Patrzcie,ktoś kto nie dał się złamac Czarnemu Panu pozwolił na to jakiemuś niemagicznemu człowiekowi.Śmiechu warte.-w porządku-usłyszałem pytanie.Czy wyglądałem tak żałośnie że sam Tom się nade mną litował?Nie odpowiedziałem bo przeszkodziły mi w tym ramiona którymi zostałem otoczony.Znieruchomiałem nie dowierzając w to co właśnie miało miejsce.Czy on właśnie próbuje mnie pocieszyc?Mimo szoku ciepło jakie poczułem w środku na ten zwykły gest sprawiło że się rozluźniłem i zacząłem uspokajac.W pewnej chwili zaburczało mi w brzuchu przez co okropnie się zarumieniłem i mocniej docisnąłem głowę do klatki piersiowej Voldemorta by tego nie zauważył.Słysząc jego śmiech nie wiedziałem czy byc zaskoczony czy czasem jeszcze bardziej wstydzic tego że usłyszał.-pójdziesz ze mną do kuchni czy sam mam ci coś przynieśc?-zapytał.
-nie jestem pewny czy dam radę coś zjeśc-przyznałem nie odsuwając się od niego nawet na moment-ale wolałbym iśc z tobą-powiedziałem.Przecież kiedy on by poszedł mógłbym spotkac jakiegoś śmierciożercę a to niezbyt mi się podobało.Zdziwiło mnie to że Tom owinął mnie kocem i wziął na ręce.Ja chyba śniłem.Od kiedy on jest taki dobry?Chociaż tak szczerze nie miałem na co narzekac,sam pewnie nawet nie utrzymałbym się na nogach.Wyszliśmy z tego pokoju i po chwili znaleźliśmy się w kuchni.Najbardziej zdziwiło mnie to że nie było w niej skrzatów.Więc kto gotował w takim razie?
-jeśli lubisz mogę zrobic spagetti-zaproponował a ja aż wytrzeszczyłem oczy.ON będzie gotował?!Kiwnąłem głową na co ten usadowił mnie na krześle a sam wziął się za przygotowanie jedzenia.Nie,to na pewno musi byc sen

poniedziałek, 22 grudnia 2014

9

Dopiero po chwili zdał sobie sprawę że tylko stoi i przygląda się ciału chłopaka.Wyglądał jak martwy.Blada skóra,kropelki potu na czole,usta sine,prawie całe pomarszczone przez brak nawilżenia,włosy roztrzepane do okoła głowy ,zamknięte oczy i te przeraźliwie cienie pod nimi.Radość z zobaczenia żywego chłopca szybko minęła zamieniając się w strach.Stan Harrego był okropny,miał wrażenie że chłopak rozsypie się przy najzwyklejszym dotyku.
-Nie wiem czy mogę coś zrobić-powiedział Snape spokojnym głosem bez emocji mimo że w środku aż drżał z przerażenia-jeśli chcesz możemy spróbować ale musi być tu Czarny Pan-dodał po chwili namysłu
 -żaden problem,już go wołam-odpowiedziała Nicola po czym ruszyła biegiem do sypialni Toma.Zamknięte.Zaczęła dobijać się do drzwi i wołać go po imieniu.W końcu wrota zostały otworzone a przez nie wyszedł zaspany Voldemort
 -czego-warknął nieprzyjemnie
 -Tom,błagam musisz mi pomóc-zaczęła dramatycznym głosem nie mogąc powstrzymać się przed drobnym żartem-siedziałam w pokoju i czytałam yaoi a tam...tam-przerwała odwracając głowę by ukryć uśmiech.Kiedy się opanowała spojrzała na mężczyznę który sprawiał wrażenie zmartwionego i ciekawego-tam Bella wraz ,z tym obrzydliwym szczurem razem...agh,nie każ mi tego mówić-dokończyła błagalnym szeptem .Wyraz twarzy Voldemorta zmienił się na wściekły i obrzydzony przez co dziewczyna parsknęła-dobra a teraz tak na poważnie,jesteś potrzebny u Harrego ,tylko proszę nie bądź na mnie zły,wypuściłam Snape'a,mówi że chce pomóc,Zrozum ja nie mogę patrzeć jak Harry umiera,myślisz że tego nie widzę?Nawet go nie znam ale od razu widać że dużo przeżył ,i co?Ma se po prostu wygitować czy jak?Nie pozwolę na to-powiedziała stanowczo. Voldemort westchnął tylko po czym ruszył za dziewczyną do pokoju chłopaka .Problem w tym że go tam nie było.Ani Snape'a.Dziewczyna przełknęła głośno slinę po czym zrozpaczonym wzrokiem spojrzała na Toma
 -Przepraszam-następnie spuściła głowę odwróciła się i odeszła by nie pokazać jak po policzkach płyną łzy.Zawiodła.