czwartek, 20 listopada 2014

W Świecie węży -2

Harry obudził się w czymś miękkim ale było mu zimno.Chciał się przykryć ale poczuł że nie może ruszać rękoma.Niechętnie otworzył oczy i omal nie krzyknął widząc siebie nagiego we krwi przywiązanego do łóżka.Obok siebie słyszał lekkie chrapanie co przypomniało mu gdzie się znajduje.Do oczu napłynęły mu łzy ale nie pozwolił im popłynąć.Będzie silny,pokaże innym że potrafi.Mogą się już porzegnać ze swoim Złotym Chłopcem,Wybawicielem Czarodziejskiego Świata.Bo niby czemu on ma pomagać innym skoro inni nie pomogą jemu?Musiał się z tąd wydostać. -hej,wstałeś już?-usłyszał głos obok -może powtórka?-dodał ten sam głos.Chyba zemdlał .Po chwili znalazł się w lochach.Zrozumiał że to kolejna wizja.Voldemort stał przed martwym ciałem jakiegoś czarodzieja i uśmiechał się szyderczo. -Nagini,moja droga przetnij te sznury.Sądzę że nie będą nam już potrzebne.-powiedział a wąż zatopił swoje kły w sznurze który opadł na ziemię razem z trupem.Och Nagini żebyś mi też tak pomogła-szepnął a wąż poderwał głowę w jego stronę. -tak panie,co tylko chcessssz-zasyczał wąż a cela zawirowała z powrotem ukazując pokój.Kiedy tak o tym pomyślał to siedzenie u samego Voldemorta wydawało się być lepszym pomysłem.Poczuł dłonie na swojej klatce piersiowej przesuwające się w stronę krocza.Jęknął z bezsilności.W tej samej chwili do pokoju wpełz wąż.Nagini-stwierdził zaskoczony.Usłyszał tylko wrzask i ręce go puściły.Poczuł jak więzy rozluźniają się więc szybko skorzystał z okazji i uwolnił dłonie a zaraz po nich nogi.Wstał krzywiąc się z bólu i szybko zabrał ubranie. -Nagini zossstań tu z nim-wysyczał i szybko udał się w poszukiwaniu łazienki.Znalazł ja po jakiś pięciu minutach ,wziął prysznic by zmyc z siebie brud.Skąd wziął się ten wąż?Nie wiedział ale nie narzekał póki żył.Chociaż równie dobrze mógł go ktoś już zabić.Nawet woda nie potrafiła oczyścić jego dumy.Albo chociaż tego co z niej zostało.Czuł się pusty ,nie warty nawet jednego knuta.A ludzie wierzą że pokona Voldemorta choć ze zwykłym mugolem sobie nie radzi.Westchnął cicho i skierował kulawe kroki do sypialni tego..tego gwałciciela.Wąż wciąż tam był .To dodało mu trochę odwagi.Nie miał pewności że mu się uda ale chciał spróbować.podniósł rękę i wskazał ją na wystraszonego mugola.Zamknął powieki a usta wyszeptały cicho -Avada Kedavra Mam nadzieję na komentarze :D Pozdrawiam,Nicolas

3 komentarze:

  1. nie umiem pisać komentarzy, więc wybacz .podoba mi się mam nadzieję że nie przerwiesz opowiadania tak jak poprzedniego

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj oj "avada na biednego mugola" hi hi i dobrze mu tak. Uwaga nadciąga Nagini i to dobre mrru było

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajne :D ,czekam na ciąg dalszy

    OdpowiedzUsuń