poniedziałek, 17 listopada 2014

W Świecie Węży-1

Stare opowiadanie mojego autorstwa,jaki paring?zobaczy się.NIe zawieszam tamtego więc nie martwcie się.Liczę na komentarze Podwórko na Privet Drive było nie naturalnie ciche.Zawsze o tej porze dnia słychać było Dudleya rozmawiającego ze swoją bandą.W tej chwili ciotka wraz z wujkiem oglądaliby wiadomości w telewizji a Harry robiłby obiad.Ale dziś było inaczej.Nie było ani Dudleya,ani ciotki,ani wuja,za to Harry siedział zamknięty w pokoju od samego ranka.Nie przeszkadzało mu to,wręcz przeciwnie.Nie obchodził go głód,przyzwyczaił się do niego.Był mu tak samo bliski jak pająki które zamieszkiwały ten pokój.Hedwiga i reszta jego rzeczy została zamknięta.Nie przejął się tym.Do tego także już przywyknął.Jedyne co go zawsze martwiło to różdżka.Bez niej czuł się nagi,bezbronny i śmieszny.Wolałby mieć ją ze sobą.Z dołu dobiegł go dźwięk zamykanych drzwi.No to było by na tyle jego wolności -pomyślał kiedy jego drzwi się otworzyły -chłopcze możesz skorzystać z toalety,masz być czysty i gotowy ,za 10 minut widzę cię na dole -krzyknęła ciotka Petunia schodząc już po schodach -też się cieszę że cię widzę ciociu -szepnął cicho-wszystkiego najlepszego Harry-dodał z smutnym uśmiechem.Zrobił tak jak mu kazano.Wziął szybki prysznic umył zęby i wyszedł.Na dole była ciotka ,wujek i jeszcze jakiś mężczyzna którego Harry nie znał. -już jesteś chłopcze-stwierdził chłodno wuj-poznaj mojego przyjaciela .To jest Mimol Denesai.Wyprowadza się więc zaproponowałem mu że pomorzesz w pakowaniu i takie tam-wytłumaczył wuj -czy możemy już jechać ?Niecierpliwie się -powiedział mężczyzna z szerokim uśmiechem na twarzy przez co wuj się skrzywił i pogonił Harrego do samochodu gościa.Jechali już jakiś czas kiedy mężczyzna zapytał -jak się nazywasz? -Harry-burknął chłopak zatopiony w własnych myślach.Dziwił go fakt że wuj chciał się ich tak szybko pozbyć mimo że twierdził iż to jego przyjaciel. -piękne imię-stwierdził facet a Harry już więcej się nie odezwał.Zatrzymali się przed pięknym rodzinnym domkiem.W około niego był ogród a pod płotem widniały sadzonki owocowych drzew. -nie rozumiem dlaczego pan chce się stąd wyprowadzić-powiedział Harry -mam wspaniałą ofertę pracy gdzie indziej -uciął krótko mężczyzna -na górze ,po schodach i drógie drzwi na prawo ,znajdziesz kilka walizek -oznajmił facet.Harry wszedł do wskazanego pokoju i uśmiechnął się.Ściany były koloru czerwieni a podłoga miała złote kafelki.Na środku obok wielkiego okna stało łóżko z zasłonami.Jak w gryfindorze-pomyślał ale zaraz zauważył że brak walizek .Już pomyślał że pomylił pokoje kiedy został brutalnie popchnięty i przyszpilony do łóżka -niech mnie pan puści-krzyknął przerażony -oj Harry -szepnął mu mężczyzna na ucho przez co chłopak się skrzywił-ciotka z wujem cię sprzedali-powiedział a Harry zamarł.Sprzedali?Sprzedali!!!A gdzie zakon?,Czy nie mieli być na straży ?Zostawili go.Czuł się jak idiota.Wmawiano mu jaki to on jest ważny a kiedy potrzebuje pomocy ,nie ma nikogo.Mężczyzna zaczął go rozbierać ale chłopak nie zwrócił na to nawet uwagi pogrążony w własnych myślach.Był już nagi o czym nawet nie wiedział do czasu aż mężczyzna nie wszedł w niego.Wrzasnął z bólu a po jego bladych policzkach poleciały łzy.Harry dopiero teraz czuł się taki samotny ,uczucie zdrady przez osoby które uważał że kocha bolało bardziej niż cokolwiek innego.Facet nie zwracał uwagi na pomału mdlejącego chłopaka i wchodził do samego końca.Kiedy doszedł chłopak był już nie przytomny , nawet na niego nie spojrzał a gdyby to zrobił zobaczył by jak na jego prawym boku pojawia się czarny wąż.

3 komentarze:

  1. Świetnie :) nie mogę doczekać się następnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja chce więcej
    Wiem marudna jestem
    Pisz szybciutko co to za wąż


    Chesterfild

    OdpowiedzUsuń
  3. O super kolejna notka. HiP hip hura żyjesz i piszesz dalej:)
    Ps. dagna1688@o2.pl

    OdpowiedzUsuń