piątek, 8 sierpnia 2014

2

-P-profesor Snape?-zająknął się
-nie,różowy Voldemort-zażartował-nie udawaj głupiego Potter
-wygląda pan...inaczej-stwierdził Harry cały czas lustrując wzrokiem mistrza eliksirów
-nie rozumiem-udał głupiego mężczyzna-chyba nie myślałeś że chodzę wiecznie ubrany w szkolną szatę-zapytał rozbawiony
-nie ale nie sądziłem że w mugolskich ciuchach będzie wyglądał pan tak..młodo-wytłumaczył chłopak-tak jakby zrzucił pan zaklęcia maskujące czy coś-dodał po chwili na co Snape lekko zbladł 
-w tym domu nie musisz mówić do mnie per pan-zmienił temat mężczyzna 
-ciężko się odzwyczaić-powiedział Harry
-w szkole nie miałeś z tym żadnych trudności czyż nie panie Potter-zakpił Snape
-mogę mówić do pana po imieniu jeśli pan także będzie-postanowił Harry-Severusie-poprawił się
-jak sobie życzysz o Złoty Chłopcze-zaszydził mężczyzna-a teraz spać,jest już po ciszy nocnej-powiadomił go  odwracając się i znikając za drzwiami .
Harry chcąc nie chcąc ułożył się wygodnie i odpłynął w krainę Morfeusza.
Widział małe dzieci bawiące się na placu zabaw blisko domu Dursleyów.Dziewczynka co chwilę skakała od ławki do ławki uśmiechając się przy tym szeroko.Miała na sobie różową sukieneczkę i białe baletki za to chłopie przyglądający się jej przez cały czas nosił czerwoną koszulkę i czarne szorty.Harry nie słyszał z takiej odległości co do siebie mówią ale po ich gestach rozpoznał że mówią o kimś kto do nich idzie.Po chwili na plac weszła na oko 30 letnia kobieta z wózkiem a za nią wysoki chłopiec o cudownie niebieskich oczach .Kobieta nie zdążyła zrobić nawet dwóch kroków ponieważ oberwała czerwonym promieniem.Opadła na posadzkę krzycząc przeraźliwie a dzieci do tej pory bawiące się na karuzeli podbiegły do niej ze strachem w oczach.Harry dopiero teraz zauważył że to on rzucił zaklęcie.
-Gdzie jest Harry Potter-przemówił obcym głosem.Choć nie znał ten głos aż za dobrze.
-n-n-nie  w-wiem k-kto to jes-st-wyjąkała kobieta z trudnością łapiąc oddech 
-może to ci przypomni-powiedział chłodno ten sam głos i skierował różdżkę w stronę wózka z dzieckiem i szybkim ruchem ręki przywołał  go do siebie -moi kochani,pobawcie się-rzucił dziecko postaciom w maskach.Jeden z nich podszedł do malca i niedelikatnie powykręcał mu kończyny.Po mimo płaczu dziecka łatwo było dosłyszeć pękające kości.
-Zostawcie moje dziecko błagam! Nie znam nikogo takiego-płakała kobieta 
-kłamiesz suko!Mieszka na tej samej ulicy co ty!-warknął Voldemort
-przysięgam że nie!-krzyknęła rozpaczliwie kobieta kiedy zobaczyła jak jedna z postaci zbliża się do dziecka z nożem.Kiedy ostrze miało już przebić jego drobne ciałko Harry obudził się.
Był cały oblany potem ,trząsł się nie mogąc nic zrobić,łzy płynęły mu po twarzy a ręce nerwowo zaciskały się na kołdrze 
-Po-Harry,nic już ci nie grozi,spójrz na mnie!-usłyszał czyjś głos.Spojrzał w tamtym kierunku i zobaczył twarz Snape.Cudownie bladą i gładką jak by światło różdżki odbijało się od skóry a jednocześnie rozświetlało ją.Widok był cudowny.
-nie zostawiaj mnie -wyszeptał błagalnie
-nigdzie się nie wybieram -powiedział mężczyzna siadając obok niego na łóżku.Harry popchnął mężczyznę by się położył obok niego i szukając bezpieczeństwa i ciepła przytulił się do niego całym ciałem ciągle szlochając.Poczuł jak Snape spina się i bojąc się odrzucenia bardziej do niego przylgnął kładąc głowę na ramieniu mężczyzny.Poczuł oddech na swojej szyi a pod brzuchem szybkie bicie serca
-nie zostawiaj mnie pro-Severusie-poprosił Harry.Chwilę później Harry został opleciony ramionami nauczyciela i dokładnie przykryty kołdrą

------------

Mam nadzieję że się podobało...

1 komentarz:

  1. hmm.... łał akcja tu się toczy tempem błyskawicy ;) no i cóż stanowczo nie można powiedzieć, że opowiadanie trzema się kanonu hehe ;)
    fabuła zapowiada się bardzo ciekawie , intryguje mnie nowy młodszy Snape , ciekawe co z tego wyniknie ;)

    życzę duuuużo weny i czekam na następną notkę

    OdpowiedzUsuń